wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 2



Gdy już ubrałam maskę zeszłam po schodach wzięłam jedną z moich desek i pojechałam do skateparku.
 

Gdy byłam na miejscu znów zaczęli na mnie wołać „król deski”. Tak szczerze to nie wybrałam sobie tego przezwiska. Po prostu kiedyś jakiś koleś zawołał na mnie „król deski” i tak zostało. Nie przechwalałam się tym, że jestem dobra, wszyscy myślą, że jestem chłopakiem, który nie chce się ujawnić. Przynajmniej tu mnie ktoś zna, choć nikt nic o mnie nie wie po prostu podziwiają mnie, jako skejta. Tu jestem inną osobą, czuje się swobodnie, jak ptak wypuszczony z klatki. I choć jestem dobra na desce, gdyby ktoś kiedyś dowiedział się, że jestem dziewczyną, moje życie uległo by diametralnej zmianie. Na pozór jestem grzeczna, ale gdy ubieram maskę i staje na desce jestem inną osobą. Jestem Królem Deski.


OCZAMI JACOBA

Gdy się tak nagle rozpłakała, po tym, jak wspomniałem o jej ojcu nie wiedziałem, co zrobić a tym bardziej,  powiedzieć, Patrzyłem na nią, gdy tak nagle po prostu odbiegła mrucząc ciche przepraszam. Postałem tak jeszcze chwilę a za raz wszedłem do domu po schodach na drugie piętro, i skierowałem się do mojego pokoju. (Tak wygląda)



Szybkim krokiem skierowałem się to łazienki  wziąłem prysznic. Zabrałem ciuchy z walizki, bo jeszcze się nie wypakowałem i wszedłem z powrotem do łazienki.  Ubrałem się w czarne dżinsy, czerwono-niebieską koszule w kratkę, czarne tenisówki i zabrałem deskę.(Wyglądałem tak,)




Schodziłem po schodach i zobaczyłem w kuchni tatę pijącego kawę.
-Hej Jacob, jak po pierwszym dniu w szkole? –Spytał a ja podszedłem do lodówki i zabrałem z niej sok pomarańczowy.
-Spoko, szkoła taka jak każda. Nawet spotkałem Clary Host, wiesz, która to no nie? – Ojciec pokiwał głową a ja w tym czasie napiłem się soku- oprowadziła mnie po okolicy no, ale gdy zacząłem gadać, że chcesz zrobić interesy z jej ojcem, rozpłakała się i uciekła. Może jej ojciec jest chory czy coś?
-Wiesz nie było nas tu..-Zamyślił się i otarł kciukiem podbródek - przeszło 10 lat. Gdy się stąd wyprowadziliśmy straciłem wszelkie kontakty z jej ojcem. –Wziął kubek i włożył go do zmywarki.-A więc ja jadę do firmy. Mam trochę czasu, podwieźć cię gdzieś?
-Nie, pojadę na desce do skateparku, umówiłem się z kuplami.
-Dobra, nie wracaj późno. - Zabrał teczkę i skierował się do drzwi- Pa- wyszedł

Tak wyglądał każdy dzień od rozwodu rodziców. Przez ostatnie cztery lata przeprowadziliśmy się 5 razy. Dlatego nigdy nie staram się znaleźć znajomych. W szkole zawsze byłem „ Nowy” zanim znalazłem nowych kumpli już planowano naszą ponowną przeprowadzkę, bo ojciec ma „interesy” w innym mieście. Teraz jest inaczej, w LA zamieszkamy minimum trzy lata. A raczej taką mam nadzieje i tak mówił ojciec. Po tylu latach i tylu niedotrzymanych obietnic od niego trudno mu ponownie zaufać. 
Wyszedłem z domu i pojechałam do parku. Moje myśli krążyły wokół Clary,  nawet nie zauważyłem, kiedy tam dotarłem.
Była 15:30. Zobaczyłem Nicka na rampie, więc pewnie reszta jest z nim. 
 -Siema chłopaki! – Zawołałem, a po chwili Nick, Will i Rayan, przywitali mnie po męsku. Ciekawe czy oni coś wiedzą o Clary.
-Hej wiecie coś o Clary Host?- Wypowiedziałam swoje myśli na głos
-Taaa niezła z niej laska!  Ale sztywna jak cholera. Nie da się z nią nawet normalnie porozmawiać. Ne ma koleżanek. I z tego, co wiem mieszka z rodziną zastępczą.  – Powiedział Will, a reszta pokiwała głowami, że się z nim zgadzają. Dziwne z rodziną zastępczą?! Nie ma rodziców…? CO?!!
-Jak to z rodziną zastępczą? Nie ma rodziców?- Jaki ze mnie debil, czemu wcześniej nie załapałem? UGH…!
-Taaak. Co się nią tak interesujesz? Podoba ci się, co? Nie jeden próbował z nią zagadać, ale ona każdego olewa. –Powiedział Will
-No, jako jedyna ocalała z pożaru, w którym spłonęła jej matka i brat a ojciec zmarł jak była dzieckiem. A raczej tak słyszeliśmy. Każdy mówił, co innego, ale jak dla mnie to jest najbardziej wiarygodna historia. –Roy zaczął nawijać o tym, jaka ona była, a ja słuchałem.

Dowiedziałem się o niej duuuużo ciekawych rzeczy np.: zawsze ma najlepsze stopnie, nigdy nie była na żadnej imprezie (obstawiam, że jest też dziewicą) jednym zdaniem jest po prostu nudna i sztywna. Ale jest w niej coś, czego oni nie widzą. Ja ją znałem, gdy była mała i po prostu wiem, że jest inna. Muszę ją poznać bliżej, ale jeszcze nie wiem jak to zrobię.
A więc tak czy inaczej nic nie poradzę, że mnie zauroczyła. Jest ciekawą osobą nie tylko z wyglądu. I za wszelką cenę chcę ją poznać.
-Dobra dość o dziewczynach. Jacob lepiej skup się na desce, bo z tego, co widziałem nie za dobrze Ci wychodzi ollie backside a dziewczyny lecą na skejtów.- Jesteś nowy więc pewnie nie słyszałeś jeszcze o królu, co ? -dodał po chwili
-Hmm coś mi się obiło o uszy, że to jakiś skejt jest, ale myślałem, że sobie jaja ze mnie robią.
-No z królem to nie przelewki, lepiej z nim nie zadzierać. Już nie jeden próbował go pokonać, ale jak do dziś nikt z nim nie wygrał. –Mówił dalej Roy a Nick i Will pokiwali głowami.
-Chyba go przeceniacie nie może być aż tak dobry, żeby nikt z nim nie wygrał, no nie mówię o sobie, bo wiem, że nie jeżdżę najlepiej no, ale żeby nikt? –Powiedziałem. Nie może być aż tak dobry… Prawda?
-Jeśli nie chcesz to nie wież, raz próbowałem z nim wygrać. I nie udało się, cholernie mnie ośmieszył. – Mówił Will
- Jak zobaczę to uwierzę.- Chcę go zobaczyć skoro jest taki dobry - no a kto jest tym królem?
-No i właśnie tu masz problem, jeśli chcesz się na nim zemścić musisz czekać tutaj. On nigdy nie odmawia pojedynku i nigdy nie przegrywa. Nikt go jeszcze nigdy nie widział bez maski. Stąd jego przezwisko. Jest najlepszy ze wszystkich skejtów, jakich kiedykolwiek poznałem...-miał chyba jeszcze coś powiedzieć ale mu przerwałem.
-Więc wątpię, że go spotkam. Nie chce się ośmieszyć.- Naprawdę nie chce go spotkać, jeśli dobrze zrozumiałem on nie wyzywa nikogo do pojedynku tylko je przyjmuje. A tak naprawdę... chciałbym zobaczyć, na co go stać.
-Chodź idziemy jeszcze pojeździć i spadamy stąd. – Chłopaki jeździli na deskach jakieś pół godziny, gdy nagle Will do mnie podjechał. W oddali usłyszałem „ Przyjechał król !”
-Stary patrz to on. No a myślałem, że nie spotkasz tego skurczybyka na desce. – obróciłem się i  popatrzyłem na niego zdziwiony to niby ma być król deski? Ma nie więcej niż metr 170 wzrostu jest taki jakiś dziwny i ta maska, wygląda jak z jakiegoś gangu czy coś. No, ale zobaczmy, co potrafi.

OCZAMI CLARY

Byłam już w parku i nie spodziewałam się, że będzie tu też Jacob. To dopiero jego pierwszy dzień tutaj a już ma kumpli. Poznaje ich, jeśli się nie mylę zakumplował się, z Willem, Royem i Nickiem. Kiedyś próbowali mnie poderwać, ale ja ich olewałam i w końcu mnie sobie odpuścili.
Zeszłam z deski weszłam na rampy i zaczęłam jeździć. Zrobiłam mój popisowy numer i już miałam zrobić ten, który ćwiczę od paru tygodni, na szczęści powstrzymałam się w ostatniej chwili. Podeszli do mnie jacyś kolesie i wyzwali na pojedynek oczywiście wygrałam nikt nie miał ze mną szans i oni o tym wiedzieli a jdnak dalej próbowali wygrać. A ja nigdy nie odmawiam, jeśli chodzi o pojedynek na desce. 

Przeszło 2 godziny gdy tu przyjechałam.Mam już dość i jeszcze ta maska blokuje dopływ powietrza. Nie mogę jej zdjąć pojeżdżę jeszcze z godzinę i pójdę do domu. Mam nadziej, że dziś nikt nie będzie mnie śledził, aby odkryć moją „ tożsamość”, zawsze im uciekam mogliby sobie odpuścić. Moja ucieczka jest po prostu jak zabawa w chowanego, ale zajmuje za dużo czasu. Godzina byłą bliska 23 musiałam się zbierać, bo jeśli mnie nie będzie w domu na czas dostanę karę. Ugh. Szybko zjechałam na chodnik wmieszałam się w tłum i odjechałam w stronę domu.

OCZAMI JECOBA

Koleś naprawdę dobrze jeździ zrobił przynajmniej z 5 najtrudniejszych trików, jakie znam a nigdy nie umiałem zrobić. Mógłby mnie czegoś nauczyć. Naprawdę koleś nie wygląda na skejta, ale na desce to jeździ ze sto razy lepiej od mnie. Przed 23 król gdzieś zniknął, więc nic tu po mnie. Po 20 minutach dojechałam już w domu. Otworzyłem drzwi wszedłem do środka. Byłem zmęczony, poszedłem do pokoju zdjąłem ciuchy zostając w samych bokserkach i położyłem się spać.



CZYTASZ=KOMENTUJESZ


niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 1

~~~ Kilkanaście lat później ~~~~

Minęło jedenaście lat odkąd strąciłam tatę a osiem od pożaru, w którym zgięła mama i młodszy brat. Moja rodzina była bardzo znana. Jedyne, co mi po nich zostało to wspólne zdjęcie z wakacji, gdy jeszcze tata żył. Moje życie zostało zniszczone, z powodu braku rodziny zostałam odesłana do sierocińca gdzie po krótkim czasie zostałam adoptowana do rodziny zastępczej. Nie brakowało mi niczego, rodzina, do której trafiłam daje mi to, czego chcę i potrzebuję. Poszłam do nowej szkoły, nie mam kolegów ani przyjaciół. Jestem sama, choć uczę się najlepiej w szkole nikt mnie nie zna- nie jestem popularna, ale mi to nie przeszkadza.

***

-Clary! Śniadanie!- krzyczała  Ranny.
- Idę! Już idę!- Krzyknęłam.
Szybko spakowałam zeszyty do torby i wyszłam z pokoju.
Zbiegłam na dół po schodach podeszłam do stołu wzięłam tosta krzycząc przy tym:
-Wychodzę!- wyszłam z domu i pobiegłam do szkoły.
 Na szczęście szkołę mam tuż za rogiem i nie potrzebuje dużo czasu, aby dojść na lekcje. Gdy weszłam do szkoły od razu skierowałam się do mojej szafki, wzięłam potrzebne książki i szybko powędrowałam do klasy gdzie miałam matematykę. Weszłam do klasy i usiadłam do ostatniej ławki przy oknie.
 Chwilę później do klasy weszła Pani Moris a za nią pewnie Jacob Mallark uczeń, który został przeniesiony do naszej szkoły. Na jego widok dziewczynom opadły szczęki, nie powiem był przystojny, wysoki dobrze zbudowany brunet o lśniących brązowych oczach i zabójczym uśmiechu. No i niestety on mnie zna, jeśli dobrze pamiętam jego ojciec to Bryan Mallark, czyli ostatni współpracownik taty przed śmiercią. Niestety na mnie nie robił żadnego wrażenia, po części, dlatego że przyjaźniliśmy się, gdy byliśmy dziećmi. Ale i tak to nic nie zmienia, nie jestem taka jak Angelik Collins- najbardziej popularna dziewczyna w szkole i jednocześnie najbardziej puszczalska ździra w okolicy.
 Chłopak rozejrzał się po klasie, po czym spojrzał na mnie i uśmiechnął się, parę dziewczyn westchnęło a ja odwróciłam twarz z zupełnie obojętną miną.
-Dzień dobry, a więc poznajcie Jacoba Mallarka od dziś będzie uczęszczał do naszej szkoły tak jak wspominałam wcześniej przyjechał ze swoim tatą w sprawach prywatnych.-Przerwała, po chwili pytając -jak długo zamierzacie tu zostać?
 -Na pewno skończę tu szkołę, a jak dalej pójdzie jeszcze nie wiem-odpowiedział
-Dobrze a zatem poznaj Clary Host - wskazała na mnie- przewodnicząca klasy i osoba, która cię oprowadzi po szkole. Jeśli czegoś potrzebujesz proszę skieruj się do niej.
-Spoko.-Odpowiedział, po czym usiadł na miejscu obok mojego.-Hej jestem Jacob– powiedział do mnie.
-Cześć –odpowiedziałam
Na długiej przerwie zaprowadziłam Justina pod jego szafkę, oprowadziłam po szkole a na koniec zaprowadziłam go do stołówki a sama udałam się, aby zjeść mnie drugie śniadanie za szkołę.
Gdy tak siedziałam sama, nagle podszedł do mnie Jacob.
-Hej, mam taką prośbę - powiedział siadając obok mnie.
-Potrzebujesz czegoś? -Powiedziałam, – Jeśli wpadłeś w jakieś kłopoty nie proś mnie o pomoc.


OCZAMI  JACOBA

Nie znam tu nikogo, więc dobrze by było gdyby mi, chociaż pokazała okolice. No, ale niestety znikała tak szybko jak się pojawiła. Poszedłem jej poszukać, na stołówce nic, przeszukałem cały parter szkoły i też nic, więc przyszło mi do głowy, że mogłaby wyjść ze szkoły. Znalazłem ją, siedziała pod drzewem opierając się o nie. Obróciła się a ja podszedłem.
-Hej, mam taką prośbę – powiedziałem siadając obok niej.
-Potrzebujesz czegoś? -Powiedziała, – Jeśli wpadłeś w jakieś kłopoty nie proś mnie o pomoc.-zdziwiło mnie jej zastawienie, znamy się dopiero parę godzin a on już wyrobiła sobie o mnie zdanie. Niestety mili się.
-Nie martw się, jeśli wpadnę w kłopoty nie będę prosił o pomoc dziewczyny, sam umiem o siebie zadbać.- Poczułem się trochę urażony, co ona sobie myśli? Że jestem debilem czy co? Niedoczekanie.
Zapadła niezręczna cisza. Odezwałem się pierwszy:
-Nie znam jeszcze tej okolicy, więc pomyślałem ze mnie trochę oprowadzisz, czy masz może czas po szkole?
-Jasnee. To o 14:30 pod głównymi drzwiami.- Łoo jak potrafi to umie być miła. Podoba mi się.

OCZAMI CLARY

Poprosił mnie abym go oprowadziła go po okolicy a ja głupia od razu posądzam go o to, że wpadł w tarapaty.Chodź wygląda na takiego miłego. Uhhh. Po lekcjach oprowadziłam go po mieście i gdy podeszliśmy pod biały duży dom z przepięknym ogrodem, zwolniliśmy
-A, więc jesteśmy. To mój dom-Popatrzyłam na posiadłość, była cudowna. Przypominała mi mój stary dom. Staliśmy tak chwil, gdy Jacob zaczął nagle gadać.
-Wiesz, mój ojciec dawno temu robił tutaj interesy z Twoim ojcem-mówił dalej, ale ja nie słuchałam, gdy tylko wspomniał ojca wróciło wszystko. Wszystkie wspomnienia i to nie te dobre. Pogrzeb rodziców i brata. Nie spostrzegłam nawet, kiedy łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Gdy zobaczył, że płaczę przerwał swoją wypowiedź i patrzył na mnie w osłupieniu. Ja po prosty nie mogłam powstrzymać łez wypływających z oczu. Wyjąkałam niedbałe przepraszam i uciekłam. Pobiegłam do domu. Weszłam do swojego pokoju (który wygląda tak)

 Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki, zmyłam makijaż umyłam twarz oraz ubrałam przebranie. Byłam ubrana w:

 Zajrzałam do szafy i wyciągnęłam z niej maskę, której używam do zamaskowania twarzy.Nie jest to typowa maska, gdy ją wkładam czuje się jak inna osoba. Dlatego nie ujawniłam nikomu kim naprawdę jestem, wielki "król deski" to dziewczyna, mam obawy że jeśli zacznę bez niej jeździć to po prostu z niej zrezygnuje..I tego się boje. A oto maska:



Dla niektórych to po prostu kominiarka. A dla mnie maska która pokazuje moje drugie oblicze.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ 



wtorek, 18 czerwca 2013

PROLOG

Wdziałam jak ogień pożera drzwi sypialni mojej mamy. Mój czteroletni brat, Lucas płakał tak głośno, że z trudem rozumiałam, co wrzeszczy moja mama. Słyszałam jej krzyk abym wezwała pomoc i sama uciekła, ale  nie miałam już sił, brakowało mi tchu. Dymu było coraz więcej, czułam jak w moich oczach wzbierają się łzy i zaczyna kręcić w głowie. Nie wiedziałam  co robić, ale musiałam w jakiś sposób im pomóc. Nie mogłam pozwolić, aby kolejna ważna osoba w moim życiu odeszła.Nagle usłyszałam dziwne pęknięcie, gdy podniosłam głowę do góry zobaczyłam spadające kawałki drewna wprost na mnie.Nie zdążyłam uciec, poczułam straszliwy ból a potem tylko ciemność...

BOHATEROWIE


Clary Host - siedemnastolatka o czarnych długich włosach i błękitnych oczach. Mieszka w Los Angeles razem z Ranny i Bobem Janison – zastępczą rodziną. Odkąd jej życie diametralnie uległo zmianie prowadzi podwójne życie. Kiedy Jacob odkrywa jaj tajemnice… (przeczytajcie to się dowiecie)

Jacob Mallark- siedemnastolatek, jest wysokim, wysportowanym i dobrze umięśnionym brunetem o brązowych oczach. Przeprowadza się z ojcem do Los Angeles, gdzie poznaje Clary, jego kumple to Will, Nick a na początku także Roy. Lubi jeździć na desce.  

Will White – dobrze zbudowany, wysoki blondyn o zielonych oczach. Kumpel Jacoba, Nicka i Roya. Lubi jeździć na desce.

Nick Della – wysoki brunet o niebiesko-zielonych oczach. Mieszka w LA jego kumple to Will, Jacob i Roy. Lubi siatkówkę i jazdę na desce. Chłopak Aleks.

Roy Black - wysoki szatyn o niebieskich oczach, dobrze zbudowany. Kumpluje się z Jacobem. Po kłótni - najwięksi rywale.  

Aleks Carter- szesnastoletnia blondynka o brązowych oczach. Dziewczyna Nicka. 

Ranny Janison- zastępcza mama Clary. (39lat)

Bob Janison- zastępczy ojciec Clary. Jest mechanikiem. (41lat)